Złe dziecko Camilla Way 8,2
Wszystko czego kiedykolwiek pragnęłam, to być mamą. Nie chciałam kariery, dużego domu, odległych podróży. Chciałam urodzić i wychować małą istotę. Dla niektórych może wydawać się prostym do spełnienia ale dla mnie było prawie jak wejście na Mount Everest bez przygotowania. Moja oczekiwania trwały lata. Ciągłe niepowodzenia wpędzały mnie w otchłań depresji i lęku a ciągły brak przyczyny tylko ten stan pogłębiał. Stopniowo wszystkie koleżanki, nawet te zarzekaące się, że nie chcą dzieci, zachodziły w ciążę. Tylko nie ja. Chyba potraficie sobie wyobrazić jak pogłębiało to moją frustrację i złość na cały świat. Aż w końcu po tylu latach oczekiwań, pojawił się na świecie mój cud. Moja mała, wyczekana córeczka - Hannah. Czy od początku wiedziałam, że jest z nią coś nie tak? Chyba tak. Chociaż nie przyznawałam się do tego nawet przed samą sobą. Nie potrafiłam znieść tej myśli, jednak szósty zmysł zazwyczaj mnie nie zawodził. Z Hannah było coś nie tak. Coś. Moja maleńka, kochana córeczka nie była słodką dziewczynką jak dzieci w jej wieku. Gdy miała 3 latka z całej siły uderzyła mnie w oko metalową łyżką. Pomyślicie, że zrobiła to przypadkowo, ot dziecięca nieważność i roztrzepanie. Ale ja wiem, że z przypadkiem nie miało to nic wspólnego. Hannah odkąd była malutka bawiła się w dziwny sposób. Ból i cierpienie innych sprawiały jej radość. Widziałam ten jej błysk w oczach gdy odrywała kolejnej lalce ręce i nogi. Byłam przerażona. Mój mąż tłumaczył jej zachowania wiekiem dziecięcym i brakiem rozumowania. Jednak ja wiedziałam. Czułam to. Gdy miała pięć lat znalazłam Lucy z odciętą głową. Mojego ptaszka. Nie macie pojęcia jak się poczułam gdy ją zobaczyłam, moją ptaszynę bez głowy. Wiedziałam, że to sprawka Hannah. Mojej ukochanej, wyczekanej córeczki. Zrobiła to własnymi rączkami, które tak kocham, o których głaskaniu tak marzyłam. Wiecie co usłyszałam jak spytałam dlaczego to zrobiła? Ciche i słodkie "to nie ja mamusiu".
Ale ja widziałam to czające się w jej małych oczkach zło, tą bezbronną minkę, która jest maską dla jej okropnych czynów. Przecież to dziecko ma dopiero 5 lat! Ani ja ani mój mąż nie mieliśmy pojęcia co robić. On nadal bagatelizował problem ale ja nie. Jednocześnie nie mogliśmy nic zrobić. Nic. Rozumiecie to? Nie mogliśmy zrobić nic, żeby nasze sekrety nie ujrzały światła dziennego. Co byście zrobili na moim miejscu? Ja czuję się zupełnie bezradna...
Opowieść prowadzona jest na dwóch płaszczyznach czasowych. Taki zabieg w thrillerach bardzo lubię (chociaż właściwie nie tylko w thrillerach ale w tym gatunku szczególnie). Rok 2017, Londyn. Oraz rok 1986, Cambridgeshire. Chyba nie będzie niczym odkrywczym jeśli napiszę, że te dwie płaszczyzny czasowe mają ze sobą coś wspólnego prawda? I chociaż początkowo, z pozoru nic ich nie łączy to tak naprawdę mają wiele wspólnego. Bo chyba właśnie o to chodzi, w skrojonych tak historiach "Złe dziecko" to świetny thriller wciągający już od pierwszych stron. To książka z gatunku tych, które od razu trafiają w mój thrillerowy gust. Nie potrzebowałam czasu by się do tej historii dostroić, od razu czułam że to jest to. Coś dla mnie. Coś co lubię w tym gatunku najbardziej. Jednak jednocześnie ta historia jest przerażająca. Naprawdę przerażająca, szczególnie mrożąca krew w żyłach może być dla rodziców. Bo myślę, że inaczej będą ją odbierać osoby które właśnie są rodzicami. Będziecie jeszcze bardziej przerażeni czytając ją. Ale o to chodzi w dobrej książce tego gatunku, czyż nie? Więc już z czystym sumieniem mogę wam napisać, że jeśli kochacie mroczne thrillery to ta historia powinna się wam spodoba i serdecznie wam polecam. Dodatkowo jeśli lubicie motyw złego dziecka, rodziców, rodzinnych tajemnic to również będzie coś zdecydowanie coś dla was. Historia opowiedziana jest w świetny sposób, styl autorki bardzo pasuje do fabuły. Ta książka jest ciekawa, pełna niepokoju i napięcia. Na pewno nie raz wywoła dreszczyk, a jeszcze koniecznie czytajcie ją po zmroku! Wtedy dodatkowy klimat gwarantowany. Cała opowieść skonstruowana jest tak, że oprócz tej mrożącej krew w żyłach historii poznajemy emocje i rozterki bohaterów, dzięki czemu dostajemy szansę na jeszcze większe utożsamienie się z nimi. Dużo emocji, grozy, dramatu, strachu, mylnych tropów i wątków, które na końcu dają nam zaskakujący finał! Polecam, mam nadzieję, że tak jak ja - nie zawiedziecie się. A ja dodaję książkę "Złe dziecko" do ulubionych. PS. To chyba pierwszy thriller w tym roku dodany na tę półkę